Mikołajkowy Turniej Siatkówki

Piątego i szóstego grudnia 2013 roku nad Główczycami rozszalał się huragan Ksawery. Połamał drzewa, pozrywał dachy, wyrządził wiele szkód. ?I co teraz, czy odbędzie się turniej siatkówki? Będziemy grać?? Telefon organizatora grzał się do czerwoności. Na szczęście Ksawery nas opuścił i o godzinie 13.30 w sobotę siódmego grudnia można było spokojnie rozpocząć święto siatkówki.

Na Mikołajkowy Turniej do Główczyc zjechały 4 ekipy: Dzikie Kormorany Główczyce, Czarni Pobłocie, Sadza Słupsk oraz Team Spirit Słupsk. Turniej odbywał się systemem ?każdy z każdym? w związku z tym kibice mogli zobaczyć sobotniego popołudnia sześć zaciętych siatkarskich pojedynków. Grano do dwóch wygranych setów. To była prawdziwa siatkarska uczta.

Jako pierwsze na parkiet wybiegły ekipy Czarnych Pobłocie i Sadzy Słupsk. Drużyna ze Słupska pojawiła się po raz kolejny w Główczycach po dwuletniej przerwie. Czarni w składzie z Pauliną Pulit zaczęli mecz z ekipą mieszaną Sadzy, w której na parkiecie zobaczyliśmy aż trzy świetne siatkarki: Agnieszkę Bereżańską, Monikę Damską i Anitę Dyśko. Mecz zaczął się badaniem wzajemnym przeciwników. Po pewnym czasie wyrównanej gry Czarni zaczęli uzyskiwać przewagę. Po świetnych atakach Piotra Kozioł set zakończył się wynikiem 25:17. Drugi set to już bardziej wyrównana gra, oprócz świetnie grających pań, szalał w Sadzy Słupsk Grzegorz Piotrkowicz. Mimo walki Czarni w końcówce nie dali szans i zwyciężyli 25:20. Wynik spotkania 2:0 dla Czarnych Pobłocie.

Drugi pojedynek to gra Dzikich Kormoranów z nikomu nic nie mówiącym zespołem Team Spirit Słupsk. To byli debiutanci na główczyckim turnieju. Widać już było po pierwszych punktach, że to nie amatorzy. Ostro wzięli się do gry i ku zdziwieniu miejscowych odskoczyli Dzikim Kormoranom na kilka punktów. Świetną zagrywką popisywał się w zespole ze Słupska Kamil Wójcik. Na rozegraniu doskonale nagrywała piłki Natalia Kuszyńska. Dzikie Kormorany ciągle goniły wynik, szalał Patryk Gański, Piotr Terefenko. Nic to jednak nie pomogło, pierwszy set 25:20 dla Team Spirit. W przerwie między setami w obozie główczyckim odbyła się poważna narada, toż to zwycięzcy poprzedniego turnieju! Team Spirit z uśmiechem i spokojnie rozpoczął drugiego seta. Znowu świetnie zaczął Kamil Wójcik, jego ataki siały popłoch w szeregach ptactwa wodnego z Główczyc. Nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy, że faworyt turnieju nie podoła debiutantom. I stało się, po ładnej dla oka, technicznej grze Team Spirit wywalczył zwycięstwo w drugim secie 25:18 , a zarazem w całym meczu 2:0.

Z układu gier wynikało, że kolejny pojedynek rozegrają dwa przegrane zespoły. Oba w pełni zmobilizowane przystąpiły do meczu. W żółtych trykotach zaczęła od mocnego uderzenia Sadza. Świetne, techniczne zagrywki Agnieszki Bereżańskiej siały popłoch wśród miejscowych siatkarzy. Czołowy ?kormoran? Piotr Terefenko przecierał oczy z podziwu jak świetnie radzi sobie mieszany zespół ze Słupska. Kilka razy krzyknął, mobilizował, zwracał uwagę na błędy i stało się. Dzikie Kormorany zaczęły odrabiać punkty po świetnych akcjach Mateusza Lipskiego, Agaty Grabowskiej i Pawła Bączka. Mimo kilku doskonałych obron Sadza nie dała rady ? uległa w pierwszym secie 23:25. Uff, odetchnęli miejscowi kibice, ?może w końcu zaskoczą? - słychać było z trybun. Miejscowe fanki, gorąco dopingowały ulubieńców w dość chłodne popołudnie na hali przy ul. Skórzyńskiej. Miało to wspomóc team z Główczyc do zwycięstwa w meczu. I pomogło, Piotr Terefenko jeszcze trochę pokrzyczał, określił taktykę i zespół miejscowych zaczął grać coraz lepiej. Sadza walczyła dzielnie, świetne obrony, serwisy i rozegrania jednak nic nie dawały. Paniom pomagał Rafał Kostka i Maciej Sikora, wspaniale ścinał Grzegorz Piotrkowicz. Sadza jednak uległa w stosunku 21:25 w drugim secie i w całym meczu 0:2. Na trybunach szał, Dzikie Kormorany w wiktorii.

Następne spotkanie to mecz dwóch poprzednich zwycięzców. Czarni Pobłocie mający w swoim składzie takie gwiazdy ataku jak Marcin Stępień i Piotr Kozioł, czy grającą świetnie w obronie i na rozegraniu Paulinę Pulit mierzyli się z rewelacją turnieju - Team Spirit. Niestety zespół ze Słupska musiała opuścić doskonała siatkarka Natalia Kuszyńska, wskutek czego zostali zmuszeni grać w piątkę. Trochę to podłamało ekipę Team Spirit. Widać było po pierwszych piłkach, że nie mogą odnaleźć się w nowym systemie gry. Było w ich grze sporo chaosu. Skrzętnie to wykorzystali zawodnicy z Pobłocia. Po błyskotliwych kombinacjach Pulit ? Stępień ? Kozioł, lub zamiennie Purzycki odskoczyli w pierwszym secie na bezpieczną przewagę. W pewnym momencie różnica wynosiła 10 punktów. Podłamani panowie ze Słupska nie dali rady i zespół w składzie Zych, Chuchla, Łakuta, Wójcik i Kerlin przegrał do jedenastu. Drugi set to również popis gry Czarnych. Na siatce błyszczeli: Adrian Karwacki, Mariusz Chamerski, Mateusz Mazurek i Grzegorz Hildebrandt. Piękne ataki, bloki, mocna zagrywka z wyskoku i skuteczna gra w obronie zmiotła osłabionych siatkarzy ze Słupska wynikiem 25:13.

Piąty pojedynek to mecz dwóch ekip ze Słupska. Zdziesiątkowani gracze Team Spirit dzielnie stawiali czoła mieszance damsko-męskiej w żółtych koszulkach. Pierwszy set to punkt za punkt. Piękna i zacięta gra z obu stron. Precyzyjne zagrywki Agnieszki Bereżańskiej sposobem dolnym (Sadza) przeplatały się z mocnymi i dokładnym atakami Kamila Wójcika (Team Spirit). Końcówka seta była pasjonująca, od stanu 20:20 punkt za punkt. Szalę zwycięstwa w końcowych momentach seta przeważył zespół Sadzy. Zwycięstwo 26:24. W następnym secie wyraźnie było widać zmęczenie Team Spirit. Zespół grający drugi mecz z rzędu w piątkę nie miał już sił i robił sporo błędów. Wykorzystała to z nawiązką Sadza, która po dzięki wspaniałej grze Piotrkowicza i jego atomowym atakom pogrążyła Team Spirit w stosunku 25:16.

Szósty - ostatni pojedynek okazał się wisienka na torcie podczas główczyckiego turnieju. Naprzeciwko siebie stanęli odwieczni rywale: Dzikie Kormorany - Czarni Pobłocie. To był najlepszy mecz turnieju, stał na bardzo wysokim poziomie. Doskonałe zagrywki, świetne, kombinacyjne rozegrania piłki, mierzone, silne ataki, techniczne sztuczki, piękne bloki i arcytrudne obrony w polu sprawiły, że mecz ten oglądało się z wielka przyjemnością godną meczów ligowych. W pojedynku tym błyszczeli: Piotr Kozioł i Marcin Stępień (Czarni), Patryk Gański, Patryk Zieliński i Piotr Terefenko (Kormorany).
Wynik, choć wysoki dla Czarnych wcale nie odzwierciedlał tego co było widać na boisku. Poziom obu teamów był naprawdę bardzo wyrównany. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla Czarnych Pobłocie (25:16, 25:15).